Witam!
Potwierdzam, bieganie ma ogromny wpływ na chudniecie, jeśli jest się systematycznym, oczywiście!. I tu zaczyna się mój problem, nie jestem systematyczna w bieganiu, ani w odchudzaniu, ale bardzo się staram
.
Mam problemy z tarczycą wystarczy, że sobie pofolguję w dni wolne od pracy, a waga idzie w górę. Ostatnio przypomniało o sobie moje prawe kolano :-( . Z tym moim kolanem, związana jest pewna humorystyczna poniekąd historia, a mianowicie będąc kilka lat temu na redakcyjnej imprezie w restauracji o sympatycznej nazwie- JAJO, bawiłam się przednio, tańcząc i wywijając ile wlezie. Ponieważ lubię się bawić, a mój ówczesny SZEF też ,oddawałam się tej przyjemności bez reszty, w końcu po to tam przyszliśmy. W pewnym momencie mój przesympatyczny SZEF, okręcił mnie, blokując w tym samym momencie nogę. Efekt był taki, że przekręciłam się ,ale noga została- zabolało!. Odruchowo, klepnęłam ręką w kolano i dokończyłam taniec, w końcu SZEFOWI się nie odmawia
. Powiem więcej, byłam tak roztańczona, że jeszcze 2 razy szłam na parkiet, a potem rozwiozłam kilka osób do domu, bo przecież dałam słowo, że to zrobię. Wróciłam nad ranem do domu, ubolewając nad moim pechem, poskarżyłam się nawet mężowi, ale mnie zbył mówiąc : Śpij, śpij nic ci nie będzie!!!!. Rano już mówił inaczej, a ja wiedziałam, że widok mojego kolana nie wróży niczego dobrego. Jazda do STOCERA w Konstancinie też nie była przyjemna, potem kolejka i wreszcie wizyta w gabinecie. Pan doktor zlecił prześwietlenie ( nie wiem do tej pory po co?) i zalecił łupek. I tak przeleżałam 2 tygodnie na zwolnieniu, smarowałam żelem i wiedziałam, że guzik to dało!. Kolejna wizyta była na Skrze, w przychodni sportowej i tam zrobiono mi usg i polecono miejscowo krioterapie i prądy oraz specjalna ortezę. Po kolejnych 2 tygodniach był wreszcie sukces, chodziłam.
Dodam tylko jeszcze, że od tej pory szwankowało mi to kolano ilekroć jechałam na narty, wiązadła były, ale słabe i po 2 dniach siedziałam na stoku z opuchlizną i podziwiałam majestatyczne i pełne wdzięku figury co po niektórych narciarzy. Wesoło było, oj wesoło i pocieszałam się, że przynajmniej nie mam w gipsie.
I tak przez kilka lat- moja rodzinka szusowała, a ja rozgrzewałam się grzańcami. Ponieważ tak łatwo nie dam się pokroić, szukałam jakiegoś rozwiązania i ............znalazłam bieganie!!!! Zaczynałam powolutku, moje pierwsze 4 kilometry, podzieliłam chyba na 10 razy, ponaglana co i rusz przez męża i nadludzkim wysiłkiem woli dobiegłam do Pyr do naszych przyjaciół. Zrobiłam chyba na nich ogromne wrażenie bo bez słowa podstawili mi krzesełko i podali browar
. To się nazywa PRZYJAŹŃ. Od tego czasu pomykam po lesie kabackim, mój mąż powie- truchtam niż biegam, ale to co z tego i tak mam wielką radość. On biega 5km, 10km, półmaratony ,maratony i w końcu biegi górskie. Zaczynaliśmy razem!!!!. On ma wyjątkową wydolność, jest do tego zawzięty co w tym przypadku jest zaletą i ma obojętny stosunek do tego co aktualnie trzeba zrobić w domu, a i jest odporny na błagalne gesty naszej córki, bo syn dorósł i ma nas w nosie
.Ja przy nim i całej braci biegaczy jestem cienias, ale znowu powiem - i co z tego!?. Ciesze się, że brykam po lesie na tyle ile mogę, słucham ptaszków, pozdrawiam z uśmiechem innych biegaczy i jest mi bosko!.
Mam na swoim koncie tylko 3 imprezy biegowe, rozciągnięte w czasie, z powodu mojego feralnego kolana i kiepskiej wydolności, ale i tak jestem dumna, bo: po pierwsze biegam, po drugie trochę chudnę, a dla kobiety jest to niesłychanie ważne.
Wczoraj biegłam z mężem, wyjątkowo jakoś chciał mi towarzyszyć w Biegu Powstania Warszawskiego na 5 km., wstępnie zapisałam się na 10 km, ale przy takiej temperaturze nie dałam rady. Mój czas to 32.41. Za rok pobiegnę znowu. Polecam bardzo sympatyczna impreza, wzruszająca chwilami. Widok powstańców, biegacza o kulach oraz panów na wózkach to dopiero robi wrażenie. SZACUNEK!!!!!
Mam jeszcze co zrzucać, postawiłam sobie za cel, że zejdę do 55 kg ( nierealne, ale walczę), dlatego proszę was, piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie o swoich porażkach i sukcesach to będzie mi lżej!!!!!!!
P.S Jeśli przynudzałam lub przekroczyłam limit na stronie to mnie strofujcie bo czasem tak trudno jest
mi się opanować. Miało być o odchudzaniu, trochę nawet
....... było!!
Zatem przepraszam wszystkich znudzonych :-))))))) POZDRAWIAM