Najpierw spróbuj spacerku. To będzie gdzieś 2,5 godzinki.
A dopiero zacznij marszobieg po 7,5 km czyli 2,5 km przed domkiem.
Potem możesz podbiegać na coraz to wcześniejszych kilometrach trasy.
Z czasem będziesz mogła przebiec całą trasę no i będzie mało.

P. S. Warto wybrać się do pracy nieco wcześniej. Po dotarciu na mijesce może okazać się potrzebny przyśnić no i przebranie się.

Z własnego doświadczenia wiem, że przejście z jazdy ma rowerze do biegania nie jest takie proste. Od 7 lat startuję w maratonach rowerowych MTB więc wytrzymałości mi nie brakuje. I kiedy postanowiłem biegać myślałem że nie będzie problemów. Okazało się jednak że to całkiem inna para butów. Zacząłem za ostro. Po dwóch tygodniach systematycznego biegania po pół godz. 4 razy w tygodniu ból w pachwinie i kolanie był tak duży że musiałem zrezygnować z biegania. Teraz zacząłem od marszobiegów i wiem że to jest jedyna słuszna metoda na przyzwyczajenie nóg do innego rodzaju wysiłku.

Mięśnie pracują inne , ale nie zapominajmy o ścięgnach. Szczególnie w blokach można po kilku h pracy na ramie nieźle achillesa skatować . Ja ponad rok temu zaczynałem właśnie od marszobiegów z Gallowayem. Rower dał mi niby przewagę że nie miałem problemów z wydolnością , ale też początkowo zbyt duża pewność siebie co skutkowało forsowaniem tempa i zajeżdżaniem nóg. Było to bardzo irytujące kiedy organizm niby nie zmęczony a nogi odmawiały posłuszeństwa po 30min biegu. Dziś staram się biegać oszczędnie a progi zwiększać sukcesywnie . Choć i tak czasami fantazja ponosi....endorfiny Rower jest dobrym dopełnieniem ale dla osób które i tam potrafią kontrolować tempo (ja z tym zawsze miałem problem) nie lubię jeździć wolno. Z mojego doświadczenia wynika że najlepszym wypełniaczem jest jednak pływanie/basen .

10km spacer - 2,5h to chyba na kolanach . Proponuje szybki marsz. (w moim wypadku 3km =24min )

Najlepiej i trochę roweru i trochę basenu jako uzupełnienie biegania - ścięgna podziękują za urozmaicenie no i wzmocni się równomiernie wszystkie mięśnie co pomoże przy prawidłowej postawie przy bieganiu ... wymądrzam się tak bo sama zaliczyłam naderwanie ścięgna achillesa i naderwany mięsień brzuchaty przez to, że chciałam biegać i nic więcej serce i płuca dawały radę i zmęczenia nie czułam ale nogi powiedziały - co za dużo to nie zdrowo! i teraz przy bieganiu 3 razy w tygodniu po godzinie raz w tygodniu godzinę spędzam na siodełku i jak tylko mogę to dorzucam basen.

pozdrawiam!

Współczuję, ja (odpukać) parę razy się ponaciągałem jakieś przeciążenia itp. ale dużych kontuzji z tytułu biegania nie miałem, czego o rowerze powiedzieć nie mogę kilka złamań , wybicia palców, rany cięte ......długo by wyliczać . Różnie z tym bywa. Ale faktycznie czym bardziej urozmaicone treningi i aktywności tym więcej partii ciała (mięśnie, ścięgna stawy) angażujemy do pracy co przekłada się na ogólny lepszy stan "zdrowia" koordynacji, wydolności itd . Ja bym pływał najchętniej codziennie . ale nie przepadam za basenami. yłk
pozdrawiam wiosennie
ps. na ścieżkach robi się tłoczno

Od kiedy wprowadziłam rower nic się ze ścięgnami nie dzieję więc chyba system urozmaicania aktywności działa!
a co do ścieżek to oj tłoczno robi się tłoczno ale to znaczy, że wiosna!!!!

Ja wczoraj zrobiłam rowerkiem 45km po błocie i górkach i muszę przyznać, że padłam na pysk jak dojechałam do domu. Jednak wbiec pod górkę jest łatwiej niż wjechać rowerem.
U mnie jest jeszcze wiele pięknych tras, na których jest cisza i spokój.

Dobry maratonik. Piękne rejony tam macie. Plan jest aby rowerkiem wszystko na północ od Białegostoku po Suwałki obskoczyć i potem na warmińsko-mazurskie . Nigdy rowerem nie byłem zawsze na łajbę . Zobaczymy co z tego wypali . Znając życie wyląduje w Tatrach

Świetny pomysł! Sama bym się wybrała na taką wycieczkę.

Ja czekam aż zrobią ścieżkę wzdłuż Wisły od Morza do Tatr a tak na serio to miałam okazję w zeszłym roku trochę pośmigać rowerkiem po mazurach - przepiękne tereny i szlaki rowerowe i normalnie w tym roku muszę tam wrócić ale już ze swoim rowerem