Witam.
Z bieganiem mam styczność od 2 lat ( z dużymi i małymi przerwami). Otóż od 21 lutego powróciłem do biegania, wszystko ładnie i pięknie. Obecnie biegam w Rzeszowie ( gdzie również studiuje) po ~1h biegu - głównie chodzi mi o redukcję tkanki tłuszczowej ( bieganie przeplatam z siłownią, na którą uczęszczam od 3 lat ). I tutaj pojawia się problem - gdy wrócę do swojego rodzinnego miasta, to dzieje się coś dziwnego. Na przykład dzisiaj jak to po siłowni, poszedłem trochę pobiegać, ale po 10 minutach biegu moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa - głównie od kolan w dół. Puchnął mi tak, jakbym przebiegł maraton i nie mam w ogóle siły biec. Zdołałem pobiec jeszcze dodatkowe 10 minut, ale już musiałem stanąć, bo nie miałem siły ruszyć nogą. Jeśli chodzi o kondycję, to myślę, że jest dobra, bo żadnej zadyszki podczas biegu nie łapie. Przed bieganiem oczywiście się rozciągam i dobrze rozgrzewam. Stosuję dietę redukcyjną, która jest bogata w witaminy i minerały. Myślę, że nawierzchnia, po której biegam w rodzinnym mieście nie różni się bardzo od tej, po której biegam w Rzeszowie (mam na myśli kostkę chodnikową). Mam nadzieję, że ktoś mi coś poradzi
.
POzdro