A mnie znajomi namówili na półmaraton zanim jeszcze zaczęłam biegać

a że w mózgu mam "to co mam" to powiedziałam, że pobiegnę.
Kiedy zaczęłam się przygotowywać na 3 tyg przed półmaratonem to zrozumiałam dopiero na co się porywam, ale uparty osioł ze mnie. Powtarzałam sobie, że nic się nie stanie jeśli nie dobiegnę. Nie miałam trenera, ani nikogo kogo mogłabym się poradzić...
Pobiegłam...
Na 18-tym kilometrze wysiadłam
ale w głowie cały czas brzęczało, że zostało mi niecałe 8 okrążeń stadionu... co to było
Dobiegłam
Wykrzyczałam: "K...! Pierwszy i ostatni raz! Nigdy więcej nie dam się namówić!"
Ale za dwa tygodnie już zjawiłam się na następnym półmaratonie. Tylko jako obserwator, bo przegapiłam termin zgłoszeń i.... Pragnęłam biec razem ze wszystkimi.
Zaczęłam biegać
Biegałam bo mnie niosło
Biegałam nie mysląc o tym co robię...
Pękł mi dysk
Wylała się z niego ta cała galaretka i leżałam plackiem dłuuuuugo...
Kochani! Pamietajcie! Róbcie wszystko z rozsądkiem
Nie ma nic gorszego od ciała przykutego do łóżka i mózgu, który się rwie do biegu
Nikomu nie życzę
Po roku przebiegłam drugi półmaraton. Wystartowałam ostatnia i ostatnia z ogromnym bólem wtruchtałam na metę.
Teraz pomału zaczynam znowu biegać. Czasem jest lepiej, czasem gorzej ale jestem szczęśliwa kiedy biegne